poniedziałek, 15 grudnia 2008

Nienawidzę zimy! Jeśli kiedyś twierdziłam inaczej to byłam w błędzie. Zimno nie pomagają dwie bluzy i dwie pary skarpetek. Żeby jeszcze przynajmniej śnieg spadł, ale nie. Polska zima przypomina pokazy Bottega Veneta niby nic a rzygać się chce. Jak by się nie dało bardziej zdecydowanie na przykład jesień 1999 u McQueena albo zimowe haute couture Diora w 2005. Jak już ma być zimno to niech to jakoś wygląda. Na pocieszenie kupiłam sobie skarpetki i sweter w niebieskie paski, w którym czuje się świetnie.
Mam mysz w kuchni. Miałam kota. Pożyczonego od koleżanki. Gadzina tylko sikała, miałczała i jadła. Nie wiem, kiedy spała. Po dwu dniach kot wyjechał, a mysz została. Planowałam pozbyć się jej w miarę humanitarnie. Jednak miarka się przebrała. Dobrała się do mojej czekolady. Koniec z miłosierdziem najwyżej z łapką ją wyrzucę.
Tak sobie właśnie jem croissanta i stwierdzam, że jak tak dalej pójdzie to mogę się pożegnać z rozmiarem 38. Będę gruba i szczęśliwa. Nic nie jest w stanie obrzydzić mi miłości do węglowodanów. Nawet wizja baby niemieszczącej się w drzwi.

2 komentarze:

  1. Nie znoszę słowa 'croissant'.Zawsze jak ktoś mówi, że ma croissanta to ja mówię: rogalika k****!
    Moje koty całymi dniami patrzą się w miejsce gdzie jest mysz.Jak przeleci obok nich to tylko machną ogonem.Ja zaskakująco chudnę w oczach bo nie mam czasu nawet zrobić sobie porządnej kanapki, więc albo umrę z głodu albo będę miał wspaniałą figurę.

    OdpowiedzUsuń