niedziela, 28 grudnia 2008

Święta, święta i po świętach. O co tyle szumu? Ubrałam choinkę. Co z tego, że zajęło mi to cały dzień? Liczy się fakt. Ciasto kupiłam. Uznałam, że tak będzie najbezpieczniej dla wszystkich. Boże narodzenie minęło mi głównie na sprzątaniu. Podczas wigilii zasypiałam za stołem. Babcia zaczęła się rozwodzić jak to ją kiedyś bryczka rozjechała albo gdzieś mieszkała jej koleżanka i sprzedawała rosyjskie książki. Samo jedzenie barszczu zajęło jej półtorej godziny.
Obejrzałam mnóstwo bajek dla dzieci. Zauroczyły mnie kolorowe barwy. Chyba nawet jestem w stanie uwierzyć, że istnieje coś takiego jak np.: prawdziwa, bezinteresowna miłość.
W nagłym przypływie kreatywności przerobiłam starą koszulę na sukienkę. Załamałam się komentarzem mojej rodziny. „ Trochę ekstrawaganckie. Nie wiem, do czego miałoby służyć.” I rozwijaj się tu artystycznie. Kupiłam sobie kapelusz w grochy. Jak ekscentryczność to na całego. Będę go nosić do mojego czerwonego płaszcza. Tylko znowu wyglądam jak biedronka.

piątek, 19 grudnia 2008

Fajrant

Zaczęła się przerwa świąteczna. Można w końcu trochę odreagować. Zamierzam nadrobić przez ten czas zaległości w filmach. Nawet się wybrałam do wypożyczalni dvd. To był mój błąd. Od razu, kiedy wyszłam z domu zaczęło padać. Skończyło, kiedy wróciłam. Przy okazji zgubiłam się po drodze. Tylko ja potrafię takie rzeczy. Zdarzyło mi sie odlać automat do kawy. Równo od góry, do dołu. Jednak mam wolne i nic nie może mi popsuć humoru. Najlepsze jest w tym to, że mogę leżeć i nic nie robić. Bez wyrzutów umienia. Niebo na ziemi. Prezenty świąteczne mam już kupione, więc nie muszę sterczeć w kilkometrowych kolejkach i wysłuchiwać kolęd puszczanych w sklepach. Teraz wystarczy przeżyć jedynie całą tą szopkę z choinkami, świecidełkami i zgryźliwymi ciociami. Zabarykaduję gdzieś i prześpię to wszystko. Może nawet obejrzę Kewina samego w domu po raz setny. Zostałam zobowiązana do upieczenia paru ciast (czy wspominałam, że nie umiem piec?) i ubrania choinki. Nie wiem jak ja to zrobię. Na razie zostaje z moim lekkim, przyjemnym filmem na święta, czyli „Jeźdźcem bez głowy”. A na pocieszenie żeby zapomnieć o brzydkiej pogodzie egzotyczna muzyka:

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Nienawidzę zimy! Jeśli kiedyś twierdziłam inaczej to byłam w błędzie. Zimno nie pomagają dwie bluzy i dwie pary skarpetek. Żeby jeszcze przynajmniej śnieg spadł, ale nie. Polska zima przypomina pokazy Bottega Veneta niby nic a rzygać się chce. Jak by się nie dało bardziej zdecydowanie na przykład jesień 1999 u McQueena albo zimowe haute couture Diora w 2005. Jak już ma być zimno to niech to jakoś wygląda. Na pocieszenie kupiłam sobie skarpetki i sweter w niebieskie paski, w którym czuje się świetnie.
Mam mysz w kuchni. Miałam kota. Pożyczonego od koleżanki. Gadzina tylko sikała, miałczała i jadła. Nie wiem, kiedy spała. Po dwu dniach kot wyjechał, a mysz została. Planowałam pozbyć się jej w miarę humanitarnie. Jednak miarka się przebrała. Dobrała się do mojej czekolady. Koniec z miłosierdziem najwyżej z łapką ją wyrzucę.
Tak sobie właśnie jem croissanta i stwierdzam, że jak tak dalej pójdzie to mogę się pożegnać z rozmiarem 38. Będę gruba i szczęśliwa. Nic nie jest w stanie obrzydzić mi miłości do węglowodanów. Nawet wizja baby niemieszczącej się w drzwi.

sobota, 13 grudnia 2008

Konbanwa

Słucham dzisiaj radia i rozwiązuje quiz z robaczkami. To znaczy uczę się japońskiej hiragany. Naglę słyszę reklamę: „na stronie jakiejś tam znajdziesz dwa semestry kociej muzyki!” Aż żałuję, że nie zapisałam adresu. Po za tym doszłam do wniosku, że jestem beznadziejnym rysownikiem. Kiedy pokazuje moje portrety ludziom najczęstsza reakcja to „o matko kochana” itp. Co ja poradzę na to, że nie umiem rysować ładnych ludzi. Jeśli ktoś chce się zapoznać zapraszam na www.nanisko.deviantart.com
Do tego mam nieuleczalną dysgrafie. Tylko ja potrafię siebie przeczytać. I to nie tylko moja opinia. Jeszcze totalna dysortografia. Liczyć też nie umiem. Gdzie ja się w ogóle urodziłam?
Szczęśliwie ominęła mnie wycieczka szkolna na wspaniały film pt: „haj skul miuzikal, 3” Jak że się cieszę z tego powodu. Jednak to i tak to nic. Mojego kolegę zapędzili na Klub Winx. To się nazywa inteligencja. Bandę licealistów na film, który ogląda moja pięcioletnia siostra cioteczna. W poniedziałek mam pięć sprawdzianów a po nich tylko kolejne. Nie wiem jak to wytrzymam. Cały weekend będę musiała kuć. Nie mogę się doczekać świąt… Póki, co staram się nie myśleć o nauce i słucham Interpolu.

Dzień dobry

To mój trzeci blog. Pierwszy upadł ponieważ mylog postanowił się zawiesić. Serwis blog.pl nie chciał dodawał moich notatek. Tak więc zaczynam od nowa. Znając moje szczęście system się przegrzeje albo coś się z nim zrobi. To było by na początek.